MARSHALL MODEFOUR 350 - głowa gitarowa
2009-11-05

Nikogo dziś nie dziwi to, że wiele firm próbuje z większym (Line 6) lub mniejszym (pozostali) powodzeniem naśladować brzmienie legendarnych wzmacniaczy Marshall'a. Ale żeby sam Jim Marshall wpadł na taki pomysł?
 

   
Jak sam pisze na stronie internetowej Marshall’a 40 lat temu skonstruował swój pierwszy wzmacniacz JTM45 według wskazówek odwiedzających jego sklep muzyków. To ich zapotrzebowanie i wymagania legły u podstaw pierwszych konstrukcji Jima. Dziś Jim Marshall nadal wierny jest swoim ideałom, a to oznacza, że interesuje go czego potrzebują współcześni gitarzyści i to dla nich powstają nowe konstrukcje. Szczerze mówiąc sam jestem ciekawy czego poszukują współcześni gitarzyści, więc z prawdziwą przyjemnością zabrałem się do pracy nad ModeFour – najmłodszego dziecka Jima Marshalla.


ModeFour to konstrukcja pod wieloma względami unikatowa, nie tylko dla Marshalla. Podstawowa informacja o tym urządzeniu powinna brzmieć: ModeFour to dwa wzmacniacze w jednym, a nawet cztery. Trochę to skomplikowane więc zacznijmy od opisu.


Wzmacniacz, który jest przedmiotem dzisiejszego testu wykonany jest w technologii hybrydowej, tzn. w torze przedwzmacniacza znajdują się lampy (2 x ECC83), natomiast końcówka mocy jest tranzystorowa. Head ModeFour zaskakuje stylistyką odbiegającą od tej, do której przyzwyczaił nas Marshall – niby charakterystyczne logo i złotawy panel przedni, ale gałki chromowane jak u Peavey’a. Dziwna, metalowa kratka nad panelem nadaje ModeFour nieco futurystycznego wyglądu. Uspokajam fanatycznych miłośników starego designe’u – obudowa z czarnego tolexu i plastikowe narożniki są jak najbardziej wzorowe. Na złotym panelu przednim znajduje się kilkanaście chromowanych gałek umieszczonych w trzech grupach: AMP1, AMP2 i Master. Gałki w grupie AMP1 i AMP2 są praktycznie identyczne, z wyjątkiem jednej, Tone Matrix, która w AMP1 nie występuje. Gałki opisane są w sposób nie pozostawiający wątpliwości, co do ich przeznaczenia, a więc: Gain, Volume, Reverb, FX Level, Bass, Middle, Treble. Jedynie Tone Matrix wyróżnia się, ale do tej gałki wrócimy za chwilę. W grupie Master znajdują się potencjometry Resonance, Presence, Solo Level oraz Master,a także przycisk Tuner Mute. Pozostałe przyciski na panelu przednim to Clea i Crunch (AMP1) oraz OD1 i OD2 (AMP2), a także znany z innych wzmacniaczy Marshall’a Scoop. Tylny panel ModeFour to kilka gniazd: zasilania, 2 x wyjście kolumnowe, footswitch, Tuner Out, pętla efektów z przełączanym poziomem sygnału +4 dBV/ -10dBV oraz emulowane wyjście liniowe jack 1” i XLR.

Czego więc chcą według Marshall’a dzisiejsi gitarzyści – otóż przede wszystkim chcą, aby moc była z nimi. I to nie byle jaka moc – 350W! Tak jest, ModeFour dysponuje rzadko spotykanym zapasem mocy jak na wzmacniacze gitarowe. Po drugie formuła „dwa w jednym” dzięki której zakres możliwych do uzyskania barw oscyluje od Super Lead Plexi poprzez JCM800 do najnowocześniejszych, ekstremalnych przesterowań. Jak to wygląda w praktyce? Wzmacniacz nr 1 (AMP1) to brzmienia czyste i przestery typu crunch. Oba tryby Crunch i Clean mają wspólny Gain, więc delikatna równowaga pomiędzy poziomami obydwu kanałów nie jest łatwa do uchwycen
ia, ale w pewnych położeniach gałki Gain (‘Sweet Spot’ area) poziomy te są bardzo podobne. Korekcja również jest wspólna dla Clean i Crunch, podobnie jak Reverb i poziom efektu powracającego z pętli. Podobnie rozwiązane jest to w AMP2, z tym, że naturalnie przestery są innego rodzaju, zdecydowanie mocniejsze. Ponieważ dla korekcji mocnych przesterowań istotne są środkowe pasma w kanale AMP2 znajduje się dodatkowa gałka Tone Matrix, której zadaniem jest całkowita zmiana charakteru środkowej części pasma. Wciśnięcie przycisku Scoop, obecnego w AMP1 i AMP2 powoduje podcięcie środkowej części pasma. Czas wyjaśnić do czego służą gałki w sekcji Master: Resonance dodaje więcej dołu do brzmienia, Presence dodaje góry, Tuner mute odłącza sygnał od wyjść kolumnowych i liniowych pozostawiając go jedynie w gnieździe Tuner Out znajdującym się z tyłu wzmacniacza. Solo Level określa poziom podbicia sygnału po wciśnięciu przełącznika Solo na footswitch’u. Zakres podbicia osiąga poziom 6dB. Master Volume decyduje o ogólnym poziomie głośności.

Wzmacniacz testowano z użyciem gitar Peavey Wolfgang, Fender Stratocaster oraz Ibanez JEM77 oraz kolumn głośnikowych Marshall 1960A, 1960AV i MF280A (ModeFour).
Co pierwsze rzuca się „w uszy” to zaskakujący wachlarz brzmień jakie oferuje ModeFour i ich nieprawdopodobne podobieństwo do oryginałów. Przyznam, że jeśli chodzi o czyste brzmienia to Marshall nie jest moim faworytem, ale uczciwość nakazuje poinformować, że charakterystyczny „drut” w brzmieniu tej gitary nieźle się komponuje z czystym brzmieniem ModeFour. Funkująco grane akordy, gdzieś na pograniczu Red Hot Chili Peppers czy riffy zajeżdżające stajnią (czytaj: muzyką country) brzmią bardzo przyzwoicie. Prawdziwy charakter ujawnia ModeFour na kanale Crunch – brzmienie jest selektywne i agresywne, ale przy tym miękkie i głębokie. Wzmacniacz świetnie reaguje na wszystkie niuanse artykulacyjne i dynamiczne. Uzyskanie brzmień typu Pearl Jam czy Soundgarden nie stanowi problemu (rzecz jasna z gitarą z humbuckerami, w tym wypadku Peavey’em). Delikatniejsze przestery o brytyjskim zacięciu brzmią znakomicie: „krusząca” góra i pełny, soczysty środek, a przy tym niesamowita selekcja, trochę więcej Gain i już mamy Rage Against The Machine. Kanał Crunch to mój absolutny faworyt w tym wzmacniaczu. AMP2, który oferuje znacznie mocniejsze przesterowania świetnie nadaje się do szybkiego, metalowego grania, od trash’u w górę. W pewnych ustawieniach (OD1) wzmacniacz dość odbiega charakterem od typowo Marshall’owego, ocierając się nawet o Mesa Dual Rectifier. Nie jest to raczej wada, zwłaszcza, że typowo Marshall’owych brzmień jest w ModeFour pod dostatkiem. Dzięki Tone Matrix znalezienie odpowiedniego brzmienia w kanale AMP2 jest dziecinnie proste. Nieźle sprawdzają się nowoczesne, przestrojone riffy, dzięki Resonance dół jest naprawdę powalający. Na pewno jest to również zasługa kolumny, chociaż z testowanych najlepiej moim zdaniem brzmią 280-cio watowe 1960AV i MF280A. Do kompletu Marshall produkuje również kolumnę 400 wat o symbolu MF400.

Marshall ModeFour to prawdziwy potwór: 350 wat czystej mocy, nieprawdopodobna dynamika, dwa (a praktycznie cztery) wzmacniacze o kompletnie różnych charakterach. Na pewno wypuszczenie takiej konstrukcji jest odpowiedzią na podobne ruchy ze strony konkurencji, ale zaletą Marshall’a jest fakt, że nie próbuje on udawać niczego innego, brzmi jak Marshall i wygląda jak Marshall. Czy to się komuś podoba czy nie to już jest każdego prywatna sprawa, ale jedno pozostanie faktem: Marshall ModeFour to z całą pewnością najgłośniejszy wzmacniacz na rynku.



Marcin Hofander

Magazyn Muzyków GITARA I BAS