Marshall AS100D - czterokanałowy wzmacniacz do instrumentów akustycznych o mocy 100 Watt
2010-09-01
Comba do akustycznych instrumentów występują w sporej liczbie odmian. Mamy zarówno wyspecjalizowane modele, jak i te które można nazwać bardziej uniwersalnymi, innego sprzętu użyjemy nagłaśniając klasyczną gitarę, zupełnie czego innego przy próbie zwielokrotnienia mocy dźwięku produkowanego przez naszego akustyka. Co się dzieje jednak, kiedy któryś z producentów wpadnie na pomysł wypuszczenia czegoś uniwersalnego? Dzieje się albo dobrze, albo też źle. Jak jest w przypadku Marshalla AS100D?
Staszek Kazu Góryński
Wzmacniacz został wyprodukowany w konstrukcji zamkniętej kolumny. Elektronikę schowano w dość ciężkiej obudowie, dorzucając przy okazji rączkę pomagającą dźwigać uzyskane w ten sposób 21 kilogramów, całkiem, trzeba przyznać, poręcznych jak na tą wagę (rozmiary wcale nie są duże). Charakterystyczną złotą barwę panelu zamieniono w nieco bardziej srebrne odcienie, ale typowe logo oczywiście pozostało.
Combo przede wszystkim musi spełniać swoją rolę, czyli produkować się (nas) odpowiednio głośno. Tutaj do dyspozycji dostajemy 100 Watt-owy piec, pracujący na dwóch 8” głośnikach i dwóch tweeterach z polimerową kopułką. Pierwszą sprawą do której się zabrałem było sprawdzenie, czy uda się za ich pomocą pograć bez większych kompleksów z zespołem złożonym z bębnów, basu, wokalu i gitary akustycznej – okazało się, że zapas mocy był wystarczająco duży, można było bez większych problemów dopasować się do nawet niespecjalnie oszczędzającego swój zestaw perkusisty. Plus.
Napisałem na początku, że AS100D to raczej ukłon w stronę muzyków potrzebujących bardziej uniwersalnego narzędzia. Do dyspozycji dostajemy w tym przypadku aż cztery kanały (sic!). Jeden stricte instrumentalny, jeden z opcją Line/Mic (jest zarówno Jack ¼” jak i XLR), kolejny typowo mikrofonowy, ostatni natomiast pracujący jako AUX. Każdy z nich posiada osobny potencjometr głośności, pierwsze trzy wyposażono w trzypasmowy korektor, uzupełniając dodatkowo kanał 1 o możliwość regulacji środkowej częstotliwości pracy wspomnianego EQ. W połączeniu z jakimkolwiek panelem kontroli sygnału przetwarzanego przez wmontowane w gitary przedwzmacniacze jest to naprawdę solidne narzędzie, zapewniające w zasadzie wszystko, czego potrzeba do pracy z barwą dźwięku. Może i puryści będą trochę niezadowoleni… no cóż, zgadza się - do tej pory wymyślono niezliczoną ilość wspomagających patentów, ale powyższy zestaw to i tak podstawa. Zresztą, narzekać też za bardzo nie można, na pokładzie jest przycisk gain dodający nieco mocy słabszym pickupom, mamy też możliwość odwracania fazy.
Kanały 2 i 3 posiadają opcję włączenia zasilania fantomowego. Po przewertowaniu instrukcji można zauważyć, że nie jest to wcale 48, a 15 V – mimo wszystko wystarcza to jednak do zasilenia niewielkich instrumentalnych mikrofonów pojemnościowych. Dość ciekawym rozwiązaniem zamontowanym w drugim rzędzie przedniego panelu jest możliwość częściowego połączenia torów kanału 1 i 2. Mi co prawda się to nie przydało, ale jego obecność zauważyć warto.
Tylna ściana wzmacniacza zawiera w sobie zestawy wyjść stereo, zarówno XLR jak i klasyczny Jack ¼”. Nie zapomniano o pętli efektów (dlaczego przydatnej, o tym za chwilę), umożliwiającej kontrolę poziomu sygnału, oraz jej powrót, również w stereo. Poza tym, znajdziemy tu również gniazdo zasilania i wejście na footswitch, w chyba najbardziej klasycznym dla Marshall’a designie. Tak samo, jak poprzednio – jest tu chyba wszystko, czego potrzeba. Nie ma jedynie coraz częściej instalowanego (wszędzie gdzie tylko się zmieści) wejścia USB. Co prawda istnieje pewna tendencja, a zamiast zestawu AUX użytkownicy coraz częściej woleliby jakieś gniazdo do podłączenia pendrive’a i serwowania muzyki mp3, ale to skutkowałoby potrzebą posiadania dodatkowego wyświetlacza LCD, czyli albo pogorszeniem jakości samego wzmacniacza, albo też wzrostem ceny. Coś za coś.
Na pokładzie znajduje się całkiem potężny filtr antysprzężeniowy, pozwalający na zniwelowanie wpływu dwóch niepotrzebnie rezonujących harmonicznych. Jest on znacznie bardziej rozbudowany niż większość dodatków dostępnych w ramach gitarowych preampów, w konsekwencji całkiem sprawnie radzi sobie z kłopotami. Najwięcej problemów miałem zawsze z ustawianiem mojego elektroklasyka, bo zbyt szeroki filtr wycinający powoduje też pewną stratę barwy – tutaj stosunek jednego do drugiego udało się ustawić dość sensownie. Widziałem co prawda też lepsze konfiguracje, ale występujące w droższym i bardziej sprofilowanym sprzęcie.
Mowa była o pętli. Dlaczego? Z tego prostego powodu, że jedynym niespecjalnie dobrym elementem pieca jest cyfrowa symulacja efektów. Niby coś jest, flangery, chorusy, delay, niemniej niespecjalnie to do mnie przemawia. W akustycznych instrumentach najlepiej sprawdzają się algorytmy brzmiące ciepło i naturalnie, tutaj trochę tego brakuje. Tą sprawę znakomicie „załatwia” nam wspomniana właśnie pętla efektów – jeżeli nie zadowolimy się procesorem znajdującym się w AS100D, barwę można wzbogacić czymś zewnętrznym.
W tym momencie dochodzimy do najbardziej newralgicznego punktu całej zabawy, mianowicie brzmienia testowanego sprzętu. Starałem się sprawdzić go z każdej strony, zarówno jako piec w zespołach, graniu solo, zabrałem go nawet na dość nietypową imprezę, kiedy dogrywałem co nieco do muzyki granej przez DJ-a w klubie (wiadomo, głośno, sprzężenia, etc). Wnioski? Absolutna rewelacja! Mimo, że to tranzystor i to wcale nie taki drogi, niespecjalnie pamiętam sprzęt, który tak wiernie odtworzyłby zarówno brzmienie klasyka na przetworniku piezo i mikrofonie, akustyka na pickupie i potrafiłby jeszcze obsłużyć mikrofon. Znajdą się ludzie, którzy będą na to i owo narzekać, ale naturalności i uniwersalności zarazem trudno temu odmówić. Co ciekawe, w obwodzie zainstalowano również wewnętrzny limiter, dzięki któremu można pograć bez przesterowań na maksymalnych poziomach. Korektor pozwala na bardzo konkretną ingerencję w barwę, więc każdy kanał idzie swobodnie dostosować do potrzeb aktualnie używanego instrumentu.
Podsumowanie
Jeżeli mowa o akustycznym wzmacniaczu obsługującego taką ilość sprzętu na raz, to trudno mi wyobrazić sobie lepsze rozwiązanie, zwłaszcza w tym przedziale cenowym. Nawet nie odnosząc się zupełnie do kwestii wartości, ten piec po prostu brzmi dobrze i dam sobie głowę uciąć, że w ślepym teście nie dałby szans kilku o wiele droższym konkurentom. Krótko mówiąc, jest to naprawdę dobra rzecz, a już po kilkunastu dniach pracy z nim potężna ilość pozytywnych komentarzy za oceanem przestała mnie dziwić. Polecamy!
Specyfikacja:
- Moc: 100 W RMS (2 x 50W stereo)
- Głośniki: 2 x 8”
- Kanały: 4
- Volume: na każdym kanale
- Korekcja na kanałach 1, 2 i 3
- Wejście mikrofonowe na kanałach 2 i 3
- Przełącznik fazy na kanałach 1, 2 i 3
- Wejście Phono na kanale 4
- Zasilanie Phantom na kanale 2 i 3
- Filtr Anti Feedback na kanałach 1 i 2
- Cyfrowy procesor efektów
- Stereofoniczna pętla efektów z regulacją poziomu
- Wyjście D.I. symetryczne
- Wyjście liniowe niesymetryczne
- Wymiary: 600 x 540 x 261 mm
- Waga: 21 kg
Powiązane produkty
Marshall AS100D
Specyfikacja: Moc: 100 W RMS (2 x 50W stereo) Głośniki: 2 x 8” Kanały: 4 Volume: na każdym kanale Korekcja na kanałach 1, 2 i 3 Wejście mikrofonowe na kanałach 2 i 3 Przełącznik fazy na kanałach 1, 2 i 3 Wejście Phono na kanale 4 Zasilanie Phantom na kanale 2 i 3 Filtr Anti Feedback na kanałach 1 i 2 Cyfrowy procesor efektów Stereofoniczna pętla efektów z regulacją poziomu Wyjście D.I. symetryczne Wyjście liniowe niesymetryczne Wymiary: 600 x 540 x 261 mm Waga: 21 kg