LINE 6 Low Down 175
2009-11-05
Odyseja brzmieniowa 2006
Do koloru, do wyboru, czyli technologia Modellingu.
Przez dziesiątki lat wiodący producenci sprzętu nagłaśniającego podzielili rynek pomiędzy swoich zwolenników. Podział ten spowodowany jest oczywiście w głównej mierze walorami brzmieniowymi oferowanego sprzętu. Wydawałoby się więc niemożliwe wprowadzenie na rynek czegoś nowego, czegoś, co zrewolucjonizowałoby w większym lub mniejszym stopniu tę gałąź przemysłu. A jednak? W 1996 roku, podczas zimowego NAMM show w Kalifornii firma Line 6 zaprezentowała przełomowy, jak się z czasem okazało, prototyp wzmacniacza gitarowego. Chcąc zjednać sobie jak największą rzeszę, konstruktorzy Line6 wyposażyli ów wzmacniacz w kilkanaście gotowych, cyfrowo odwzorowanych brzmień najpopularniejszych producentów. Technologia ta, nazwana Modellingiem, okazała się być hitem i wyznaczyła na dobre kierunek dalszego rozwoju Line 6. W 2000 roku firma zwróciła swe zainteresowanie również w kierunku basistów, prezentując basowego POD’a, czyli popularną nerkę. Po sukcesach POD’a oraz innych gadżetów dla basistów, Line 6 wprowadziła w 2006 roku na rynek serię Low Down, Jest to linia nagłaśniających zestawów basowych opartych na technologii Modellingu. Przedmiotem tego testu będzie jeden z przedstawicieli tej serii – combo Low Down 175.
Na pierwszy rzut oka
W klasyczny kształt typowego combo producent wkomponował nieco futurystyczny "design" maskownicy głośnika. Uwagę zwracają reflexy basowe u dołu maskownicy. Panel przedni jest przejrzysty i estetyczny. Konstrukcja obita została czarną okładziną dywanową. Wygląd oceniam jako bardzo ciekawy. Jak każde combo Low Down 175 składa się ze wzmacniacza i głośników. W tym przypadku są to głośnik 15" oraz gwizdek, zainstalowane w jednej, wspólnej obudowie, wykonanej z płyty MDF. Na bokach zainstalowane w jednej zostały solidne uchwyty do przenoszenia całości. Biorąc pod uwagę niemałą wagę i brak kółek, noszenie Comba nie należy jednak do przyjemności.
Centrum dowodzenia
Wszystkie atrybuty wzmacniacza zostały umieszczone na jego przednim panelu. Posiada ono dwa gniazda wejściowe o różnych czułościach, przeznaczone do instrumentów z układem pasywnym lub aktywnym. Tuż obok rozpościera się długi rząd 10 potencjometrów służących do obsługi tego, co oferuje nam Low Down. Przejdźmy więc do krótkiego omówienia każdego z potencjometrów.
AMP MODELS umożliwia przełączanie pomiędzy pięcioma fabrycznie ustawionymi modelami brzmienia. Każde z nich cechują inne walory, charakterystyczne dla poszczególnych rodzajów muzyki. I tak ustawienie CLEAR to brzmienie oparte na wzmacniaczu WT-300 D. Edena, charakterystyczne dla muzyki Funk, fusion i podobnych. R B bazuje na wzmacniaczu AMPEG B-15 z 1968 roku. Jest to brzmienie dośc specyficzne, a jednocześnie rozpoznawalne, jako czarne brzmienie przełomu lat 60. i 70. Ustawienie BRIT oparto na wzmacniaczu Marshall Super Bass, powszechnie stosowanym przez pionierów brytyjskiego rocka, takich jak The WHO czy CREAM.
GRIND – to z kolei coś dla miłośników nowoczesnego rocka w stylu RAGE AGAINST THE MACHINE czy ALICE IN CHAINS. Brzmienie oparte głównie na Amper SVT. SYNTH to ciekawostka brzmieniowa, dla której bazą były analogowe syntezatory z lat 70. W tym ustawieniu potencjometry naszego wzmacniacza zmieniają swą rolę i są odpowiedzialne za poszczególne parametry syntezatora, takie jak rodzaj fali dźwiękowej czy jej zniekształcenie lub wybrzmienie itp. Podstawowe parametry regulacji wzmacniacza to oczywiście DRIVE, czyli odpowiednik typowego pokrętła Gain. Za korekcję barwy odpowiadają regulatory BASS, LO-MID, HI-MID, TREBLE – zestrojone optymalnie.
CHAN VOL służy do regulacji natężenia parametrów poszczególnych efektów zapisanych w pamięci kanałów, nie wpływając jednak na barwę. OPTO COMP z kolei odpowiada za próg zadziałania optycznego kompresora. SMART FX umożliwia przełączanie pomiędzy 3 efektami. Do dyspozycji mamy rodzaj filtra obwiedniowego FILTER, przypominający efekt auto-kaczki, OCTAVER oraz CHORUS. MASTER to oczywiście potencjometr regulujący poziom wyjściowy dźwięku. Nad potencjometrami znajduje się 6 podświetlanych, gumowych przycisków. DEEP oferuje automatyczne podbicie niskich częstotliwości. A/B/C/D to przyciski, pod którymi możemy zapisać cztery własne brzmienia.
TUNER z kolei to bardzo praktyczna zabawka umożliwiająca nam szybkie nastrojenie instrumentu bez konieczności wypinania się z pieca. Po prawej stronie przedniego panelu znajdują się wyjście liniowe, słuchawkowe, wejście sterownika podłogowego oraz gniazdo służące do podłączenia odtwarzacza CD lub innego podobnego urządzenia. Tu znajdziemy również włącznik odcięcia masy i wyłącznik głośnika wysokotonowego. Praktyka czyni mistrzem
Po dwukrotnym naciśnięciu jednego z czterech przycisków banku pamięci wzmacniacz przechodzi w tryb manualny. Pozwala to na swobodne podróżowanie po świecie gałek i przełączników w poszukiwaniu ciekawych brzmień dla naszego basu. A możliwości sa tu praktycznie nieograniczone. Kiedy stwierdzimy, że dany nam odpowiada, możemy takie ustawienie zapisać pod wybraną literą (A/B/C/D), którą oznaczony jest kanał naszego banku. Wykonuje się to poprzez wciśnięcie i przytrzymanie przez dwie sekundy przycisku, pod którym chcemy zapamiętać dane brzmienie. Sytuacja identyczna jak w przypadku zewnętrznego multiefektu. Trzeba jednak dużo czasu, aby wykorzystać w pełni możliwości, jakie daje nam Low Down 175.
Podsumowanie
Myślę, że możliwości brzmieniowe, jakie oferuje produkt Line 6, zadowolą wielu muzyków, zwłaszcza tych, którzy lubią eksperymentować i wciąż poszukują czegoś nowego w swoim dźwięku. 175 watów mocy jakie generuje LD175 powoduje jednak, że moc przez niego oferowana może okazać się niewystarczająca. Jeśli obok nas pojawi się bębniarz o zdecydowanym, rockowym uderzeniu, możemy mieć kłopoty. Przydaje się natomiast w przypadku grania niewielkich "sztuk", gdzie maksymalne poziomy decybeli nie są pożądane. Może sprawdzić się również jako backline w sytuacji, gdy na dużym koncercie sygnał na "przody” koncertowe pobierany jest z wyjścia liniowego wzmacniacza. Niestety, martwi brak możliwości podłączenia dodatkowego głośnika, co mogłoby nam w takiej sytuacji bardzo pomóc. Dzięki szerokiej gamie brzmień, jakie można wycisnąć z tego "cuda", jest on bardzo dobrym zestawem do nagrań i domowych ćwiczeń, niektórzy z pewnością znajdą w nim dobre wsparcie podczas nagrywania płyt studyjnych. Łatwo wówczas dzięki funkcji zapisywania ustawień przenosić brzmienia z próby czy domowych eksperymentów. W istocie, dawno nie miałem do czynienia z urządzeniem, które w podobny sposób sprzyja nowatorskiemu podejściu. Przyjemność z grania gwarantowana.
Tomasz Przyborowicz, Top Guitar